Czy warto współpracować z AdSense?

Pod wpisem, w którym zwracałem Wam uwagę na konieczność zachowania ostrożności przy użyciu naraz na stronie reklam AdSense i reklam z wyskakującymi dymkami, jeden z Czytelników, Tomek, pozostawił taki oto komentarz:

AdSense czy dowolny inny system moim zdaniem strata czasu, jesli masz strone generujaca ruch w danej niszy znacznie lepszym biznesem jest sprzedaz miejsca pod reklame bezposrednio firmom. Za duzo ceregieli z AdSensem, to im nie pasuje tamto im nie pasuje, latwo dostac bana a zyski niewielkie.

Uznałem, że trzeba na niego odpowiedzieć w formie osobnego wpisu. Bo tylko częściowo ma rację…

Istotnie, lepszym biznesem jest sprzedaż miejsca pod reklamę firmom bezpośrednio. Nie tracimy po drodze istotnej części przychodu, która pozostaje w kieszeni Google’a. W przypadku reklam dla treści jest to 32%. Im mniej pośredników, tym więcej pieniędzy zarabia wydawca, albo mniej może zapłacić reklamodawca, przez co będzie bardziej skłonny do wydania pieniędzy.

Z drugiej strony, pośrednictwo Google ma szereg zalet, które w wielu przypadkach mają większe znaczenie, niż ta prowizja.

Po pierwsze, Google jest dla reklamodawców wiarygodnym partnerem biznesowym, którego znają i z którego usług korzystają. Będą więc chętniej wydawać u niego swoje pieniądze, niż gdyby mieli kontakt bezpośrednio z małym przedsiębiorcą, wydawcą jakiejś hobbystycznej strony.

Inaczej wygląda sytuacja, gdy wydawcę znają, bo ma silną pozycję w danej niszy, ale na taką pozycję trzeba sobie zapracować i to najczęściej trwa. W międzyczasie warto właśnie korzystać z AdSense’a.

Warto też wspomnieć, że AdWords (system do zlecania reklam w sieciach reklamowych Google’a) jest dobrze opomiarowany i łatwy do monitorowania, czego nie zawsze można powiedzieć o małych witrynach należących do małych wydawców. Na takiej witrynie monitorowanie kampanii reklamowych leżeć będzie albo po stronie wydawcy (co dla reklamodawcy niekoniecznie musi być wiarygodne), albo po stronie reklamodawcy (co z kolei może dla niego oznaczać dodatkowe koszty i pracę).

Po drugie, to właśnie współpraca z Google nie wymaga ceregieli. Wprawdzie to nie jest aż tak bardzo korzystne dla polskich wydawców, bo zmusza ich do ogarniania wszystkich spraw własnoręcznie. Wydawca prowadzący działalność gospodarczą może po prostu wystawić odpowiednią fakturę, ale ktoś, kto DG nie prowadzi, musi kombinować. Ale rzecz w tym, że nie ma tu potrzeby podpisywania żadnej umowy, przesyłania do Google’a żadnych rachunków, a w ogromnej większości przypadków cała współpraca odbywa się bez kontaktu z żadnym żywym człowiekiem (bo po prostu nie ma takiej potrzeby).

Po trzecie, Google wcale nie banuje tak chętnie swoich wydawców. Oczywiście tych, którzy łamią regulamin AdSense i na przykład publikują reklamy obok treści erotycznych lub łamiących prawo, banuje i banować będzie. Ale nie jest tak, że wydawca na każdym kroku musi spodziewać się jakichś krytycznych uwag od Google, które pod rygorem usunięcia z programu AdSense musi natychmiast wdrożyć w życie.

Ja przez całe moje ponad 10 lat współpracy z AdSense takich uwag miałem może ze 2, dotyczyły kwestii, co do których polityka na przestrzeni tego czasu się zmieniła, a ja przeoczyłem konieczność ich zmiany.

Po czwarte, zyski będą istotnie niższe, niż w przypadku bezpośredniej współpracy z reklamodawcami, ale ten argument ma znaczenie tylko dla tych wydawców, którzy mogą te relacje z reklamodawcami nawiązywać. Ktoś, kto prowadzi mały blog i ma 1 000 wizyt miesięcznie, nie jest dla reklamodawcy partnerem do współpracy. Co najwyżej może skorzystać z pomocy jakiegoś pośrednika, choćby sieci afiliacyjnej.

Czy więc warto korzystać z AdSense? Tak, od początku. A potem, jeśli okaże się, że są klienci na reklamę sprzedaną bezpośrednio, można rozważyć zastąpienie AdSense’a właśnie taką formą reklamy. I używać go tylko do obsługi niesprzedanych powierzchni reklamowych. Albo, jeszcze lepiej, użyć Google DoubleClick AdExchange i sprzedawać powierzchnię w modelu RTB.

3 komentarze

  1. Powiem tak, co miesiac inwestuje w adwords ok 2 tysiecy zł, reklamuje sie tez poprzez siec partnerska i kazdego dnia mam wiele sytuacji w ktorych ktos wchodzi na moja witryne i od razu wychodzi albo wizyty trwaja po 3-10 sekund, czym to moze byc spowodowane ?
    Konkurencją.

    Potrafie to latwo odroznic bo prowadze bardzo dokladne statystyki konwersji i widze jak dzialaja poszczegolne kanaly reklamy wiec nie jest to kwestia zlego targetu na 100%.
    Powszechne jest wyklikiwanie budzetow przez konkurencje. Wracajac wiec do wiarygodnosci Google jako partnera w interesach powiem tak – nikt nie jest w stanie zweryfikowac i udowodnic googlowi ze okreslone kliki byly dzialaniem konkurencji zarowno w AdSense jak i w AdWords, z jednej strony oni mowia ze z tym walcza, ale ja siedze w biznesie SEO od 2005 roku i wiem jakimi narzedziami posluguja sie ludzie, sa bardzo wyrafinowane toole ktore potrafia bez problemu robic takie rzeczy jak wyklikiwanie konkurencji (ZENNOPOSTER chociazby). Tak wiec z ta wiarygodnoscia Google to nie do konca taka rozowa historia, gdyby nie to ze moje uslugi nie naleza do najtanszych nie oplaciloby mi sie reklamowac poprzez AdWords a wiec strony na ktorych wyswietlac by sie mogla moja reklama nic by nie zarobily na mnie. Sadze ze fajna opcja przy zalozeniu ze mamy naprawde wartosciowy ruch na stronie byloby dogadanie sie z klientem na prowizje od sprzedazy, tylko niosloby to za soba wdrozenie jakichs mechanizmow kontrolnych po stronie klienta aby nie lecial w kulki (:

    Jesli chodzi o zarobki na AdSense to z lezka w oku wspominam gdy co miesiac inkasowalem ponad 5 tysiecy zl, fakt , moim targetem nie byla Polska, ale dzis nawet za granica ciezko wykrecic takie wyniki. Nie jest to moim zdaniem dobry model na biznes, oczywiscie hobbystycznie /dorywczo jak najbardziej – jesli ktos dysponuje duzymi ilosciami wolnego czasu i nie moze go bardziej efektywnie spozytkowac (((:

    • Krzysiek Lis pisze:

      Trudno mi się odnieść do stwierdzenia o wyklikiwaniu budżetów przez konkurencję, bo sam wydałem w AdWords niewiele pieniędzy i nie mam podobnych doświadczeń.

      Co do tego, że dziś na AdSense zarabia się trudniej, niż kiedyś, oczywiście zgoda. Ale to po prostu efekt zmian na rynku reklamy internetowej, także tego, że użytkownicy już się nauczyli, że AdSense to reklama, a nie tylko zwykłe linki tekstowe w witrynie.

      Problem polega na tym, że zaproponowane przez Ciebie rozwiązanie jest trudne do wdrożenia. Oczywiście najlepiej kupować reklamę na leady czy płacić prowizję od sprzedaży, ale to wymaga wdrożenia po stronie reklamodawcy wiarygodnego systemu do ich rozliczania. Mogę się rozliczać na słowo honoru z przyjaciółmi, którym ufam, a nie z nieznaną mi zupełnie firmą. Ten problem rozwiązują do pewnego stopnia sieci afiliacyjne, ale i tutaj pojawiają się czasem głosy, że prowizje bywają cofane niesłusznie.

      Można też rozliczać się za emisję reklamy (też trochę ryzykując przekroczenie budżetów, bo stronę odświeżać automatem można nawet łatwiej, niż klikać złośliwie), albo po stałej stawce za dzień emisji. Tylko, że wtedy niestety pojawia się ryzyko niezrealizowania celów, na które nie bardzo jesteśmy w stanie cokolwiek poradzić.

  2. Niestety z roku na rok z Adsense jest coraz gorzej. Przynajmniej w branży rowerowej. Porównując 2014 do 2015 roku zarobek z Adsense się nie zmienił, natomiast wyświetlenia poszły mi o 60% w górę. W przyszłym roku podejrzewam, że na zimę w ogóle zdejmę Adsense z bloga i liczę na to, że inne drogi zarabiania pójdą w górę i ostatecznie całkowicie będę mógł zrezygnować z Adsense.

    Co nie znaczy, że na Adsense nie da się zarobić, bo da się. Ale jednak wymaga to coraz większego ruchu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*